Każdy ma jakieś marzenia. Pewna część ludzi pozostawia je w zamkniętej ,, nierealizowanej'' strefie, a inna pragnie spełnić je co do ostatniego. Należę do tej drugiej grupy. Dokładnie tak było, jest i będzie - ze mną i moimi marzeniami. Spełniałam je, spełniam i jeśli tylko będę miała siłę i możliwości będę to robić do końca swoich dni. Dlaczego poruszam ten temat? Bo chciałabym Wam dziś wyjaśnić co znaczy MOJA wytatuowana DIAMENTICA i dlaczego postanowiłam po ponad 6 latach zmienić nazwę bloga, która brzmiała identycznie.. Tak więc już mówię o co w tym wszystkim chodzi, otóż...
... jak wiecie ( jeśli nie wiecie, to od teraz już wiecie ;)) od 2006 roku całkowicie zakochałam się w... stylizacji paznokci. Nigdy nie należałam do dziewczyn, które miały idealnie piękną płytkę. Miałam problem z ich zapuszczeniem, chciałam żeby zawsze wyglądały ładnie i szukałam jakiejś alternatywy by stały się ideałem. Szukałam, czytałam, pytałam i... znalazłam. Coś co pozwoliło mi zadbać o siebie, a jednocześnie stało się moją życiową pasją. Od tego momentu termin stylizacji paznokci zaczął być dla mnie jednym z głównych nurtów mojego dotychczasowego życia i trwa ze mną do chwili obecnej.
Zagłębiając się we wspomnianą wyżej dziedzinę, starałam się chłonąć wiedzę jak ,,gąbka''. Wszystko było trudne i nowe... jednak cały czas chciałam wiedzieć więcej i być przynajmniej ,,dobra'' w tym co robię. Szukałam wiedzy w internecie, znalazłam też czasopisma i to właśnie w jednym z nich... znalazłam coś co bardziej przykuło moją uwagę. Była to jedna z reklam o szkoleniach ze stylizacji paznokci. Jednak dla mnie nie była to ,,tylko'' zwykła reklama. Teraz może wydawać się to śmieszne, ale jeden fakt zadecydował o tym, że wybrałam właśnie to szkolenie z pośród wszystkich innych... a było to (uwaga!) zdjęcie DODY! ( w tamtym czasie byłam jej ogromną fanką < i nadal jestem , aczkolwiek może już nie tak bardzo, bardzo... ;) > ) niesamowicie pragnęłam się z nią spotkać, pogadać czy zrobić pamiątkowe zdjęcie... i dodam, że było to jedno z moich marzeń (!) które udało mi się spełnić kilkukrotnie. No ale, wróćmy do ,,zdjęcia z gazety''. Paznokcie, szkolenie i wizja Dody robiącej pazurki właśnie w tym salonie... było to dla mnie coś fantastycznego! Uczyć się o stylizacji w miejscu, które było wybrane przez samą Dodę! Nie ukrywam, iż miałam taką nadzieję, że może właśnie wtedy ją spotkam... - super oferta szkolenia + możliwość spotkania z Dodą - zadecydowało. Zadzwoniłam. Zapisałam się i pojechałam do Łodzi do salonu BEAUTICA. Szkolenie odbyło się 06 kwietnia 2007r.
Dody wtedy nie spotkałam... jednak nie był to dla mnie powód do zmartwień. Jestem wdzięczna za tą, moją ,,miłość'' do jej osoby...bo dzięki temu trafiłam do najlepszego miejsca jakie tylko jest w Polsce, jeśli chodzi o szkolenia! Pięć dni intensywnej nauki, materiały szkoleniowe, najlepsze nauczycielki i cudowna Sylwia Pfajer na czele - wspaniała i ciepła osoba, ale i wymagający wykładowca - właścicielka salonu BEAUTICA, marki SPN Nails Professional i ( od roku) NAILAC. To właśnie Sylwia zapoczątkowała, we mnie to, że zapragnęłam z całych sił stać się częścią jej zespołu... te kilka dni zaważyły, że podjęłam decyzję, iż to właśnie paznokcie w przyszłości będą ,,moim życiem" zawodowym. Szkolenie zakończyło się egzaminem. ( Nie należał do łatwych, a na dodatek składał się z dwóch części - teorii i praktyki.) Udało się! Zdałam! I to był mój pierwszy sukces! Moja wielka radość dała mi siłę, na trwanie w podjętej decyzji. Ćwiczyłam, ćwiczyłam, ćwiczyłam i jeszcze raz... ćwiczyłam. Czekałam na organizowane przez Sylwię zjazdy, warsztaty i pokazy. Ciągle chciałam wiedzieć więcej. Chciałam się uczyć od Mistrzyni bo wiedziałam, że jest jedną z najlepszych! No i nieustannie cały czas marzyłam, o tym, że pewnego dnia dołączę do jej teamu...
Minął rok... jest sierpień 2008 - końcówka miesiąca - pewnego wieczoru zdecydowałam się odezwać do Sylwii mailowo ... chciałam wiedzieć ,,jak tam moje postępy pazurkowe''... wysłałam kilka zdjęć moich prac i zapytałam, co o nich sądzi... czy na przykład nadawałabym się by pracować w BEAUTICE?
Co napisała mi Sylwia?
Że ,,właśnie szuka pracownika i z chęcią spotka się ze mną... na rozmowie". Nie jestem w stanie tu Wam napisać, co czułam czytając te słowa! Moja radość była nieskończona, a owa propozycja dała nadzieję na zupełnie nowy start i spełnienie mojego wielkiego marzenia! Całe serce, które włożyłam przez rok w moją naukę i nadzieja na dołączenie, do drużyny Sylwii zaczęła owocować. Decyzja podjęta. Umówiłyśmy się na następny dzień.
Powiem Wam, że nogi miałam jak z waty. Byłam przerażona ( no bo, może wcale się tam nie nadaję), ale z drugiej strony miałam nadzieję, że może jednak... Dotarłam do salonu. Właścicielka już tam była. Już samo Nasze spotkanie było dla mnie czymś wyjątkowym, bo Sylwia ( tak, jak już wspomniałam) jest wspaniałą, ciepłą, niesamowicie serdeczną i bardzo miłą osobą. Była ( i oczywiście nadal jest ) dla mnie wzorem! Genialna bizneswoman i ( teraz już ) cudowna Mama!
Rozmowa trwa. Nadszedł też jej koniec, a ja... zaczęłam swoje pierwsze próbne dni pracy w tak bardzo wymarzonym salonie. Minął tydzień, potem dwa... a ja zostałam oficjalnym pracownikiem BEAUTICI. Byłam zachwycona i robiłam to co kocham! To o czym marzyłam... a pełnię szczęścia dał moment w którym dołączyłam do Teamu i zostałam INSTRUKTOREM SPN NAILS PROFESSIONAL ! <3 Magiczna chwila! Uwierzcie, coś o czym śnicie dniami i nocami staje się prawdą - udaje Wam się to zrealizować własnymi siłami, ciężką pracą, determinacją i wiarą we własne możliwości.
Powiedzmy, że większość marzeń, można realizować za pieniądze, jednak to marzenie to nie ta kategoria... (umówmy się - za pieniądze raczej nie da się wykupić miejsca pracy - bo byłby to chyba paradoks ;)) i dlatego to marzenie miało dla mnie tak wielką wartość - bo wiedziałam, że muszę dać z siebie wszystko, dać po prostu całe swoje serce, by móc je osiągnąć.
Oczywiście, przy przyjęciu do salonu, moje prace nie były do końca takie jakie bym chciała i raczej nie zaliczały się do kategorii ,,perfekcyjne'' - wymagały dodatkowego przyuczenia i kolejnych poświęconych godzin w formie ćwiczeń. Moja wiedza nadal chłonęła, a ja coraz bardziej stawałam się częścią zespołu Beautici.
( tu razem z moją cudowną Szefową - Sylwią <3 )
Powiem Wam też, że kiedyś prowadziłam bloga o tematyce paznokciowej, blog nosił nazwę: Diamentowy pazurek ( uwaga! jeszcze istnieje! - pewnie zaraz będziecie go szukać ;))) - i ta właśnie nazwa wyznaczyła mi potem w salonie ksywkę. Stałam się tam... Diamencikiem dla Sylwii ;) a reszta zespołu w skrócie mówiła do mnie po prostu: Diament.
Przeprowadzka do Łodzi i praca w salonie całkowicie zmieniły moje dotychczasowe życie. Postanowiłam, że pewnego dnia uczczę ,,ten rozdział'' i zrobię sobie ,,pewną pamiątkę...''. Zdecydowałam, że już na zawsze chcę zostać ,,częścią'' salonu BEAUTICA i drużyny mojej kochanej Sylwii Pfajfer!
Wymyśliłam, że połączę DIAMENTA I BEAUTICĘ! Jak pomyślałam, tak zrobiłam. Do mojego przezwiska DIAMENT dodałam końcówkę nazwy salonu BEAUTICA . DIAMENT + ICA. Stworzyłam słowo, którego nie było. Nikt go nie używał, nikt nie miał takiej nazwy, nie istniała żadna taka firma czy salon kosmetyczny... stworzyłam swój rozdział w życiu, któremu nadałam nazwę DIAMENTICA .
Dlaczego blog miał wcześniej taką nazwę?
Zakładając bloga w 2011 roku, nie myślałam, że będzie trwał ze mną tyle czasu... Chciałam dać mu jakąś fajną i niepowtarzalną nazwę... nie wiedziałam co wymyślić... stwierdziłam, że ,,na chwilę'' wykorzystam moją Diamenticę ( która to jeszcze nie była wytatuowana - ale już wiedziałam, że niebawem będzie ( o tatuażu marzyłam już wtedy od 6 lat i był to dla mnie świetny moment na jego realizację ). Cóż... blog się rozwijał ( na swój sposób stałam się popularna i chcąc - nie chcąc przypięto mi łatkę ( w formie pseudonimu ) taką jaką nosiła nazwa bloga... mimo, że nie raz tłumaczyłam, że jest to dla mnie BARDZO WAŻNE SŁOWO - a nie pseudonim... Blog stawał się coraz popularniejszy, więc nie zmieniałam nazwy by czytelnicy mogli trafić na niego z powrotem . Jednak jak już wiecie, niedawno postawiłam wszystko na jedną kartę i nazwę zmieniłam.
Teraz, kiedy blog idzie we właściwym kierunku, a tematyka została sprecyzowana... chciałam nadać mu właściwą nazwę. Udało się i znacie go teraz jako IDEALNE CHWILE.
Dziękuję, za każde Wasze odwiedziny, za każdy komentarz. Dzięki, że jesteście ze mną. To miłe prowadzić bloga przez tyle lat i nadal... chcieć prowadzić go dalej! :)
Od dziś już nie tylko ja wiem skąd ,,wzięła się'' moja DIAMENTICA. Teraz wiecie to i Wy, tak więc jeśli, kiedyś zobaczycie inną ,,Diamenticę'', która nie wyszła ,,spod mojej ręki'' i została ,,stworzona'' później niż w 2009 roku - uwierzcie mi - została brzydko mówiąc - zerżnięta ;P ;) I to by było dziś na tyle. ;)
Zawsze mnie ciekawiło i muszę przyznać że super historia pochodzenia i na pewno bardzo przemyślana. A paznokcie to robisz śliczne! :)
OdpowiedzUsuńja Cię śledzę od jakichś 5 lat .. i zawsze mi się podobało co tworzysz <3
OdpowiedzUsuńsuper post, fajnie czasem kogoś tak poznać .. :)
Ciekawy post, ciekawa historia :-) Zdjęcia świetne!
OdpowiedzUsuńPiękna historia i cieszę się, że spełniłaś swoje marzenia! Zaglądam na Twojego bloga od wielu wielu lat
OdpowiedzUsuńhttps://krasna-panna.blogspot.com