Zachwycają. Ich różnorodność jest tak wielka, że chyba każda Mama znajdzie to czego szuka dla swojej pociechy. Pełna paleta niezliczonych wzorów i kolorów. Różnorodność materiału. To wszystko przyciąga naszą uwagę i z wielką chęcią dokupujemy kolejne nowe elementy malutkiej garderoby. Nasuwa się też pytanie... czy warto wydać krocie by ubrać Malca na tak krótki czas?
Owszem! Powiem Wam, że jak najbardziej tak! Warto! I chyba jest to tak banalne pytanie, że nie trzeba go analizować głębiej. Nie wiem czy Wy tak macie, ale kiedy ja kupuję coś dla mojego Dziecka, czuję się tak jak bym brała to dla siebie samej. No dobra, tak więc o co mi chodzi? Czym chciałabym się z Wami podzielić ? Mianowicie dręczy mnie fakt, że często czuję się takimi zakupami oszukana. Wchodząc do sklepu, widząc te wszystkie małe cudeńka, nie raz mam chęć zostawić tam portfel w całości... Jeśli chodzi, o sklepy w których kupuję ubranka dla Jess, są to typowe, znane większości Nam sieciówki. Oczywiście, można powiedzieć, że czasem cena jest adekwatna do jakości, jednak zazwyczaj jest tak, że nawet ,,ta'' dziecięca sukienka, za którą powiedzmy dałam stówę ( oczywiście, kwestia czy to dużo czy mało dotyczy każdego indywidualnie - niestety zarobki mają to do siebie, że nie są równe dla wszystkich, dlatego ceny te jednych będą straszyć, a dla innych okażą się drobnym groszem) niestety, wygląda po praniu tak jak ta kupiona z metką "x" za 30zł. Do czego dążę? Chodzi mi o to, że tak jak już wspomniałam wyżej, czuję się totalnie oszukana. Ceny ,,normalne'' nie są dla mnie cenami normalnymi. Patrząc na jakość uważam, że ów normalne ceny są wtedy, kiedy jest wyprzedaż. I dopiero od tej ceny ,,wyprzedażowej'' powinna zaczynać się prawdziwa wyprzedaż. Sklepy ,,zauważyły", że ludzie stają się chorzy na hasło ,,wyprzedaż" i masowo robią zakupy - więc się wycwaniły - podniosły normalne ceny do tego stopnia, by pomimo wyprzedaży nie stracić nic. No, bo ludzie i tak kupią, bo to jest przecież WYPRZEDAŻ! Ba! Sklepy na tym zarobią jeszcze więcej, bo jeśli komuś zależy, to zapłaci kilka razy ponad wartość produktu w momencie, kiedy pojawia się jako nowy ( czyt. nowa kolekcja). Nie ukrywam, że i ja korzystam z tego momentu i wtedy kupuję. Jestem świadoma, że dokładam swoją cegiełkę. Jeśli coś mi się podoba, to nieraz jestem w stanie dać tyle, że inni popukali by się w głowę. No cóż, jak to się mówi: Jest popyt? Jest sprzedaż! Niestety, ale tak działa marketing :/ Dlaczego o tym piszę? Dlatego, że wpienia mnie fakt, że trzeba przepłacać, a ktoś nabijając swoją kieszeń śmieje Nam się prosto w twarz! Owszem, hipokrytka ze mnie w pełni. No, ale co mam zrobić, kiedy coś mi się podoba, a nie ma jeszcze wyprzedaży? Kupić wcześniej, wtedy, kiedy (!) jeszcze jest. Płacić więcej . I dalej czuć się oszukanym. A Wy jak uważacie? Też macie takie wrażenie?
By podkreślić moją hipokryzję, pokażę Wam nasze ostatnie zakupy. Kilka rzeczy jest z wyprzedaży, ale pośród nich są też te z nowej kolekcji ;) I powiem Wam jeszcze, że nawet jeśli wyprzedaży nie byłoby wcale, to i tak bym kupiła. Bo dzięki temu moje Dziecko ma ładne ubranka, a ja lubię, gdy fajnie się prezentuje ;)
Ja sama puka się w głowę patrząc na zawartość szafy mojego syna.. On ma więcej rzeczy niż ja i narzeczony razem wzięci..
OdpowiedzUsuńAle nie szkoda mi wydać na niego ani grosza, fakt czasem też się czuje oszukana po dwóch praniach ale kupuje wtedy coś innego.. Uwielbiam kiedy się dobrze prezentuje, taka moja mała wizytówka :)