Luz, blues, mega wygoda i totalny odpoczynek.Tak było co roku do tej pory. Tym razem jednak to zupełnie inna bajka...
Zanim zostałam Mamą ciężko było mi wyobrazić sobie jak można spędzić wakacje z małym dzieckiem i wypocząć.( tak, należałam właśnie do tego grona osób). No bo przecież, taki Maluch jest bardzo wymagający, cały czas trzeba poświęcać mu uwagę, pilnować by był najedzony, przebrany i zadowolony, no i co będzie jeśli się rozchoruje ? Tego na pewno nie nazwałoby się odpoczynkiem. Nie wspominając już o tym, że na dobrą sprawę możemy wywnioskować, że Dziecko i tak nic nie będzie później pamiętać...
Teraz wiem jak jest naprawdę. Przyznam się przed Wami, że rok temu bałam się jechać. ( Jessica urodziła się 29.06 więc była maleńka) można powiedzieć, że jeśli chodzi o pogodę to jest to już pełnia lata - tym bardziej że 30-stopniowe upały zaczynają się u Nas już w maju. Zastanawialiśmy się nad rodzinnym wypoczynkiem w sierpniu... jednak moje ( aktualne wtedy) problemy zdrowotne dały górę i odpuściliśmy.
Od kiedy zostałam pełnoetatową Mamą stwierdzam, że bez sensu byłoby umniejszać sobie ( a tym bardziej mojemu własnemu Dziecku) takiej przyjemności jaką są wspólne wakacje! Co więcej... nie wyobrażam sobie jechać tak jak dawniej tylko ,,we dwoje'' zostawiając Malucha w domu! Zdecydowałam się na własną rodzinę i jej ,,konsekwencje'' ( aczkolwiek bardzo przyjemne) więc nic w tym dziwnego, że od tego momentu lajtowe partnerskie wakacje zamieniam na niezapomnianą i cudowną rodzinną przygodę! Tworzenie wspomnień - czas start!
Kiedy jechać?
Wybierając miejsce noclegu zawsze zastanawiam się czy trafię w pogodę. Czerwiec, lipiec, sierpień... który będzie najlepszy? Chyba nie mam złotej rady, a pogodne wakacje w naszym kraju to prawdziwa loteria!
Gdzie się wybrać?
Czytając dłużej bloga, na pewno wiecie, że jestem zwolennikiem nadmorskich klimatów, więc nie ma możliwości by Nasz wypoczynek odbył się gdzie indziej, niż nad naszym pięknym polskim Bałtykiem.
Podróż.
Dość długa. Były przed Nami do pokonania w każdą stronę prawie 534 km. Część pierwsza podróży - ,,nad morze'' poszła w miarę szybko ( mieliśmy tylko kilka dłuższych przerw, by Jess mogła rozprostować nóżki).
Powrót - przeciwnie - po prostu tragedia. Wracaliśmy ( uwaga!) 12 godzin! Niestety trafiliśmy tak, że Nasz powrót rozpoczął się wtedy kiedy dla innych długi weekend... Każdy ,,korek'' był Nasz, nawet na A1. Masa ludzi na postojach, wszędzie pełno aut. Mimo utrudnień Jessie spisała się na medal - była bardzo grzeczna, a większość drogi przespała.
Miejsce docelowe ( dlaczego akurat tam?)
Hel - jak dla mnie - najpiękniejsza nadmorska miejscowość. Nie lubię dużych miast, więc wszelkie typowo turystyczne odpadają na starcie ( tam mogę zwiedzać - nie nocować). Tak się składa, że widziałam sporą część miejscowości nad morzem ( powiedzmy od Łeby, aż po Krynicę Morską) i to właśnie Hel jest tym wyjątkowym, do którego wrócę jeszcze nie raz. Także wybór nie był tym przypadkowy.
Hel - to kameralna miejscowość otoczona z trzech stron wodą, cudownymi, szerokimi piaszczystymi plażami i sosnowymi lasami - znajduje się w strefie Nadmorskiego Parku Krajobrazowego. Ma piękny, ciekawy port i całkiem bogatą ofertę atrakcji :
- wspaniałe rejsy ( w tym do Trójmiasta)
- Latarnię
- Fokarium
- Muzeum Rybołówstwa
- interesujące zabytki i pomniki
Sumując - idealne miasteczko na rodzinne wakacje.
Co z karmieniem Dziecka na wyjeździe?
Nie mieliśmy żadnego problemu. Śniadania robiliśmy zazwyczaj sami - wynajmowaliśmy mieszkanie - więc było jak w domu. Obiady i kolacje za to w większości ,,na wychodnym''. I tu też było ok, bogate menu w restauracjach pozwalało Nam na wybór tego co Jess spokojnie zjadała ze smakiem. Co natomiast z mlekiem? Termos z gorącą wodą, do tego zimna w butelce i przygotowane (porcjowane w specjalnym podróżnym pojemniku ) mleko. W każdym miejscu i o każdej porze. Ogromna wygoda.
Co robić podczas rodzinnego wypoczynku?
Z całą pewnością dobrze się bawić! Jeśli nastawimy się pozytywnie, to cała reszta pójdzie już gładko. Co robiliśmy My? Z racji tego, że mieliśmy piękną pogodę większość czasu spędzaliśmy na plaży. Jessica była zachwycona ilością piasku i bardzo chętnie bawiła się swoim zabawkowym plażowym zestawem. Wiaderko, łopatka, grabki i konewka czynią cuda! Do tego spacery po plaży, kąpiel w morzu, zbieranie muszelek i patyków - totalny hit!
Oprócz wylegiwania się - zwiedzaliśmy ( choć My - rodzice już Hel znamy) , postanowiliśmy być przewodnikami dla naszej małej Córeczki. Mewy i statki w porcie, foki w fokarium, latarnia, leśne alejki czy sam deptak wypełniony turystami i kolorowymi stoiskami pamiętek to bardzo ciekawe i niecodzienne zjawiska dla tak małej Osóbki - wszystko to obserwowała z ogromnym zainteresowaniem - myślę, że się jej podobało.
Podsumowując... to moje najwspanialsze wakacje w życiu! Gdy widzisz jak Twoje dziecko pierwszy raz patrzy w bezruchu z zachwytem na morze, kiedy stoi bosymi stópkami na plaży podziwiając tą ,,ogromną piaskownicę'', dostrzega wszystkie nowe, niesamowicie ciekawe otaczające je elementy, a później próbuje naśladować usłyszany krzyk mewy... Ty czujesz coś niesamowitego, że dajesz mu możliwość najlepszego ( bo bezpośredniego) poznawania świata.
Oczywiście wakacje z dzieckiem nie są już takie same jak te ,,tylko we dwoje'' - wieczory nie trwają już do czwartej nad ranem, butelka jaką masz przy sobie, to jedynie ta z mlekiem, a wybierając się przykładowo na plażę - potrzebujesz już trochę więcej niż tylko samego ręcznika. Mimo to łapiesz z zachwytem nowe chwile i emocje, które na zawsze zostaną w Twoim sercu i pamięci.
Tak było i w naszym przypadku. Jeśli więc tylko macie możliwość takiego wyjazdu... nie odpuszczajcie! To najpiękniejsze momenty rodzinnego życia! Celebrujecie je tak bardzo jak tylko możecie, bo drugi raz nie będą już takie same!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz